top of page

 

It was a sunny day. The first day of holidays. In a little town, next to the park, a car stopped. The car was fully packed. There were four people inside. On the roof of the car there were lots of bags and suitcases. If you looked closer, you could see that inside the car there was  a family. The family was on their way to the seaside. The children had lots of toys and games. Mum hold a basket with food, fruit, sweets and drinks. Dad looked through his map, probably to find the way to the seaside. There were blankets and mats and big umbrellas, and swimsuits and sandals. The happy family was going to have a great time.

 

Był to słoneczny dzień. Początek wakacji. W małym miasteczku, niedaleko parku zatrzymał się samochód. Wewnątrz siedziały cztery osoby. Na dachu samochodu spoczywały liczne walizki i torby. Gdyby ktoś przyjrzał się bliżej, zobaczyłby, że samochodem podróżowała rodzina wybierająca się na wczasy nad morze. Dzieci były zajęte swoimi grami i zabawkami, mama trzymała na kolanach koszyk z przekąskami, owocami, słodyczami i napojami. Tata przeglądał mapę. Prawdopodobnie wyznaczał najlepszą drogę na wybrzeże. Samochód był załadowany kocami, karimatami, wielkimi parasolami przeciwsłonecznymi, kostiumami kąpielowymi i sandałami. Szczęśliwa rodzina szykowała się do świetnej zabawy i wypoczynku.

 

But nobody looked closer at the car. The car just stopped, someone opened the door and a dog jumped out of it. The dog ran happily to the park and waited for the rest of the family.

The dog's name was Congo. Congo has lived with the family since last Christmas. He was a gift for the children. The children always wanted a puppy. At last, their father brought a little black ball of fur (Congo looked that way when he was little). At first the children played with Congo and carried him in a shoe box. Then, when Congo was bigger, they took him very often for a walk. But after  that, Congo became quite a big dog. The children were not interested in playing with him anymore.

 

Jednak nikt nie przyglądał się bliżej samochodowi ani jego pasażerom. Samochód po prostu zatrzymał się, ktoś otworzył drzwi i z wnętrza wyskoczył pies. Radośnie pobiegł do parku i tam czekał na resztę rodziny. Pies miał na imię Congo. Był w rodzinie od ostatnich świąt Bożego narodzenia. Tak naprawdę był prezentem dla dzieci, które zawsze marzyły o szczeniaczku. Pewnego dnia tata przyniósł do domu małą, czarną, futrzaną kulkę (Congo tak właśnie wyglądał, kiedy był mały). Początkowo dzieci często bawiły się z psiakiem i nosiły go w pudełku po butach. Kiedy trochę podrósł, zabierały go często na spacery. Jednak kiedy Congo stał się dużym psem, dzieci przestały się nim interesować i już się z nim nie bawiły.

 

"You have to walk your dog at least three times a day," the mother would say. "Mummy, why don't you take the dog for a walk?" they would answer. "We have to do our homework. Walk Congo for us, please." And mum would take the dog for a walk, but once she went outside, the children would turn on their play-stations and continue their games instead of doing their homework.

 

“Trzeba wyprowadzać psa przynajmniej trzy razy dziennie” upominała ich mama. „Mamusiu, prosimy, wyprowadź psa. Akurat teraz nie możemy oderwać się od pracy domowej,” odpowiadały dzieci i natychmiast po wyjściu mamy wracały do swoich gier na play station.

 

Dad didn't care at all. He worked long hours and when he returned home back from work he was too tired to talk to the children, not to mention playing with Congo. With time, it became clear that Congo was the main problem in the family. He needed to be fed, brushed, walked, but nobody wanted to do it.

 

Tata wcale się nie troszczył o psa. Dużo pracował, a kiedy wracał do domu, był nawet zbyt zmęczony, aby porozmawiać z dziećmi, nie mówiąc już o zabawie z psem. Z czasem stało się oczywiste, że Congo jest głównym problemem w domu. Trzeba było go czesać, karmić, wyprowadzać na spacery, a  nikt nie chciał tego robić.

 

Once, the whole family had an invitation from their aunt living in another city. But when mum told her that they would come with a dog, she shouted to the telephone: "For God's sake, don't bring any animals! Your uncle has got an allergy and he would sneeze all the time." So, mum had to cancel the visit - Congo could not stay at home alone.

Congo was a problem indeed, and "something had to be done with  it," as the father put it. 

 

Pewnego dnia ciocia mieszkająca w innym mieście zaprosiła całą rodzinę do siebie. Jednak kiedy mama powiedziała, że przyjadą z psem, ciocia krzyknęła do telefonu: „Na miłość boską, nie przywoźcie żadnych zwierząt! Wujek ma alergię. Kichałby cały czas.” Tak więc mama musiała odwołać wizytę – Congo nie mógłby zostać sam w domu.

Pies  rzeczywiście był problemem i “coś trzeba było z tym zrobić,” jak to ujął tata.

 

And now, Congo was running in the park sniffing the flowers and looking from time to time at the car. "What's wrong with them?" Congo thought. "Why don't they jump out of the car, like me, and have a nice stroll in this park. It's a new place. It smells fantastic! Elma! Norm! Sue! and Joe! (these were the names of the parents and the children) Come on! Don't sit like that! Join me!"

But nobody left the car. Nobody joined Congo in his play in the park in this foreign town. Instead, they closed the doors and the car moved.

 

Teraz jednak Congo biegał po  parku, wąchając kwiaty i co chwilę spoglądając na samochód. „Co z nimi,” myślał sobie.”Czemu nie wychodzą z samochodu i nie zabawią się ze mną. „To nowe miejsce i pięknie pachnie. Elma! Norm! Zuziu! Janku! (to były imiona rodziców i dzieci). Chodźcie! Nie siedźcie tak. Przyłączcie się do mnie!”

Jednak nikt nie wyszedł z samochodu. Nikt nie przyłączył sie do jego zabawy w parku w obcym mieście. Zamiast tego drzwi się zamknęły i samochód ruszył.

 

Congo stopped playing, sat on the pavement and watched as the car was getting smaller and smaller. "Is it a game?" he thought. "But when the game is over, how can they find me?" Congo's heart began to beat like crazy. He was scared. He started to run after the car. "Stop! Can't you see me? You have forgotten your Congo! Stop the car, please!" But  soon the car disappeared and Congo stood alone in the empty park in the foreign town.

 

Congo przestał się bawić, usiadł na chodniku i patrzył na znikający w oddali pojazd. „Czy to jakaś gra?” zastanawiał się. „Ale kiedy gra się skończy, jak mnie odnajdą?” Serce psa zaczęło bić bardzo szybko. Przestraszony, zaczął biec za samochodem.”Zatrzymajcie się! Nie widzicie, że ja tu zostałem? Zapomnieliście o mnie! Zatrzymajcie się, proszę.” Ale samochód już zniknął, a Congo został sam w pustym parku.

 

The poor dog didn't understand. He was sad, surprised, worried. He didn't know what to do. Where to go. "Will they return and take me with them? Did they forget about me? Or maybe I did something wrong and they were angry with me and that is why they left me here."

Slowly, Congo moved along the street. He stopped at each parked car and smelled. He hoped that one of the cars was his. He believed that suddenly his family would appear, they would open the door of the car and he would jump happily inside. Everyone would laugh at Congo how funny their trick was and he would lick their smiling faces laughing with them. But no car stopped.

Congo returned to the park, found himself a place for the night and fell asleep.

 

Biedny pies nie rozumiał, co się stało. Było mu smutno, był zaskoczony i zmartwiony. Nie wiedział, co ma teraz począć i dokąd pójść. “Czy wrócą i zabiorą mnie ze sobą? Czy zapomnieli o mnie?
A może zrobiłem coś złego, co ich rozgniewało i dlatego mnie zostawili.”

Powoli zaczął iść wzdłuż ulicy wąchając każdy zaparkowany samochód. Miał nadzieję, że któryś z nich jest jego. Wierzył, że jego rodzina wróci, że otworzą się drzwi, a on wskoczy do środka. Wszyscy będą się śmiać z tej zabawnej sztuczki, a on, Congo, będzie lizał ich rozbawione twarze, śmiejąc się wraz z nimi. 

Jednak żaden samochód się nie zatrzymał. Congo wrócił do parku, znalazł sobie spokojne miejsce i zasnął.

 

***

 

When he woke up in the morning, he didn't remember where he was. There was no Elma, no Norm, no children. Then he remembered: his family left him. They couldn't go to the aunt because of him, and now they wouldn't go to the seaside with him. They just stopped the car, let him out and that's it.

“I am no longer a happy dog with a family. I am homeless and... hungry.”

 

Kiedy obudził się nazajutrz, nie pamiętał, skąd się tu wziął.  Nie było Elmy, Norma ani dzieci. Potem sobie przypomniał: jego rodzina go pozostawiła. Nie mogli pojechać do cioci z jego powodu, a teraz nie mogliby przez niego spędzić wakacji nad morzem. Dlatego zatrzymali samochód i wypuścili go, tak po prostu. „Już nie jestem szczęśliwym psem z rodziną. Jestem bezdomny i… głodny.”

 

Congo returned to the park. Now this place looked really sad to him. "But at least there are many bins in this park. I should find something to eat here."

And so, the park became Congo's home. Here, looked for food: "You wouldn't believe what people throw away," he often thought to himself when he ate a piece of old sandwich, or an old cake or some old pizza. When he was thirsty, he drank from the stream. From time to time someone would give him something to eat. Still, Congo often walked hungry. What's more, he still missed his family. He often thought about Joe and Sue. "I would be so happy if I could play with them again. I would be so glad to greet Norm when he comes back from work. And the strolls with Elma... those were the happiest days of my life."

 

Park, w którym Congo zamieszkał, teraz wydawał się smutny. „Ale przynajmniej jest tu wiele śmietników, w których można znaleźć coś do jedzenia. Kto by pomyślał jakie pyszne rzeczy ludzie wyrzucają” często myślał, gdy zajadał kawałek starej kanapki, czerstwego ciastka czy pizzy. Kiedy Congo był spragniony, pił wodę ze strumienia. Od czasu do czasu ktoś dawał mu coś do zjedzenia, jednak większość część dnia pies był głodny. Ale najgorsze było to, że wciąż tęsknił za swoją rodziną. Często myślał o Janku i Zuzi. „Gdybym tylko mógł pobawić się znów z nimi. Byłbym najszczęśliwszym psem na świecie, gdybym mógł znów przywitać Norma, gdy wraca z pracy. A te spacery z Elmą… to były najszczęśliwsze dni w moim życiu.”

 

Many times Congo tried to make friends with other dogs. But they only barked at Congo. A few times, the most aggressive dogs even bit him.

There was, however one person who liked Congo and tried to help him. That was the shop assistant, selling food for pets. Her name was Ellen. When she saw Congo for the first time, she knew at once what happened to him. "Poor thing, come, have some water," she would say to Congo. Next to her shop she put two pots: one with the fresh water and the other with dry food for dogs. At first Congo was too shy to eat and drink at the shop door. But the shop assistant was very kind and patient with Congo. After some time Congo felt comfortable with her. He ate and drank what she gave him. Then, sitting at the door, he happily greeted the customers entering the pet shop.

But still Congo was homeless. When the shop assistant closed the shop in the evening Congo had to return to the park hoping there would be no rain.

 

Congo próbował  zaprzyjaźnić się z innymi psami w okolicy, jednak one tylko szczekały i warczały na niego a te najbardziej agresywne nawet próbowały go ugryźć.

Była jednak jedna osoba, która polubiła Congo i pomagała mu, jak mogła - to sprzedawczyni ze sklepu z żywnością dla zwierząt. Miała na imię Ellen. Kiedy tylko go zobaczyła, od razu wiedziała, co mu się przytrafiło. „Biedactwo, chodź, napij się wody,” powiedziała przyjaźnie. Obok wejścia do sklepu ustawiła dwie miski: jedną ze świeżą wodą, a drugą z karmą dla psa. Z początku Congo był zbyt onieśmielony, aby pić i jeść przy drzwiach sklepowych. Jednak sprzedawczyni była tak cierpliwa i życzliwa, że z czasem pies nabrał do niej śmiałości. Ze smakiem zajadał i pił wszystko, co dostawał od poczciwej kobiety. Później, siedząc przed  sklepem, przyjaźnie witał wchodzących klientów. 

Jednak Congo był wciąż bezdomny. Kiedy sprzedawczyni zamykała sklep, pies musiał wracać do parku, mając tylko nadzieję, że w nocy nie będzie deszczu.

 

***

 

And so, July turned into August and then into September. It was colder now and it rained quite often. But one night was especially terrible. It was windy and cold and the rain was so heavy that Congo couldn't find any dry place in the park. When he went to the pet shop in the morning, the shop assistant opened the door and said to Congo: "Poor thing, look at you. You are all wet and you are shaking with cold.” She put a rug in the corner of the shop. "Come, have a rest here," she said to Congo. He lay on the rug and fell asleep at once.

 

Szybko minął lipiec, a potem sierpień zmienił się we wrzesień. Było coraz zimniej i często padało. Jedna noc była szczególnie okropna. Wiał silny wiatr, a deszcz zalał cały park, tak, że Congo nie mógł znaleźć suchego miejsca do spania. Kiedy rano poszedł jak zwykle do sklepu, sprzedawczyni otworzyła drzwi i powiedziała: „Biedactwo, jesteś cały mokry i trzęsiesz się z zimna.” Kobieta położyła stary dywanik w kącie sklepu i zachęciła psa: „Chodź, odpocznij sobie.” Congo położył się na miękkiej tkaninie i natychmiast zasnął.

 

This day Ellen couldn't focus on her work. She kept thinking about Congo. "It's getting cold. The winter is coming. The water and food I give to this dog is not enough. He needs a shelter, a roof over his head. He needs home. I sell delicacies and toys for the happy pets. Maybe I should do something for this unfortunate creature who has no money and can't buy what he needs. He can't ask for help, he doesn't even complain."

 

Tego dnia Ellen nie mogła skupić się na swojej pracy. Wciąż myślała o psie. „Robi się coraz chłodniej, a niedługo nadejdzie zima. Woda i jedzenie, które daję biedakowi, nie wystarczą. Pies potrzebuje schronienia, dachu nad głową. Potrzebuje domu. Sprzedaję smakołyki i zabawki dla szczęśliwych zwierząt. Być może powinnam zrobić coś dla tego nieszczęsnego stworzenia, które nic nie może kupić, nie może poprosić o pomoc i które się nawet nie uskarża.

 

As she was thinking about Congo, the weather outside was getting better and better. At last it was the time to close the shop and go home. The shop assistant looked and Congo one more time. He was comfortably sleeping, turning his thin back to the sun.

She smiled to herself. For the first time that day she knew what to do. "Get up, boy. It's time to go home."

 

Gdy tak rozmyślała o Congo, za oknem słońce coraz odważniej wychylało się zza chmur i pogoda stawała się coraz lepsza.

W końcu nadszedł czas zamknięcia sklepu. Sprzedawczyni popatrzyła na  psa raz jeszcze. Congo wciąż spał zwrócony swoim chudym grzbietem do słońca. Kobieta uśmiechnęła się do siebie. Po raz pierwszy tego dnia wiedziała, co trzeba zrobić. „Wstawaj, kolego. Czas pójść do domu.”

 

***

The autumn turned into winter and then into spring.

It's early morning. Congo gets up and prepares for the day. He has to check if Bill and Ben are okay (these are two fat cats who sleep too long and eat too much – otherwise, nice guys). Then he has to wake up Ellen (she is the ... oh you know her).

"Ellen, when you are ready, open the garage and let's go to work! Hungry pets are waiting! Take care guys," he shouts to the cats. "Don't sleep all day!"

This is what Congo says. But those who don't speak dogs' language only hear happy barking of  a happy dog who has got his happy life again.

 

Jesień zmieniła się w zimę, a potem nadeszła wiosna.

Jest wczesny poranek. Congo wstaje i przygotowuje się do wyjścia z domu. Musi sprawdzić, jak się czują Bill i Ben (to dwa otyłe koty, które śpią zbyt długo i jedzą zbyt dużo - poza tym, to mili koledzy). Potem musi obudzić Ellen ( Ellen to… ale przecież już ją znacie).

„Ellen, kiedy będziesz gotowa, otwórz garaż i ruszajmy do pracy! Głodne zwierzęta czekają! Trzymajcie się, chłopaki! Nie prześpijcie całego dnia!”

To właśnie mówi Congo. A ci, którzy nie rozumieją psiego języka, słyszą tylko radosne szczekanie szczęśliwego psa, dla którego znów nastały pogodne dni.

 

 

THE    END

  (happy)  

                                                           Sławomir Księżycki

CONGO

Read and listen

bottom of page